[Blok 80] Cisza nocna a normalne życie
: 18 mar 2018, o 11:13
Dzień dobry, pozwoliłem sobie poruszyć ten temat na forum, gdyż uważam całą sytuację za dalekie nieporozumienie. Mam na imię Adam i wraz z rodziną w bloku 80 klatce numer G. Wprowadziłem się tu przed ponad trzema laty. Nie jestem studentem, pracuję i płacę podatki w Poznaniu. Kupiłem mieszkanie za kredyt, na który pracuję i pewnie będę pracował przez kolejne kilkadziesiąt lat.
W moim przekonaniu nie prowadzę nader dokuczliwego, dla moich sąsiadów, życia. Na co dzień staram się być miły, pomocny, każdemu pierwszy mówię „dzień dobry”. Dlaczego o tym wspominam? Gdyż od kiedy się tu wprowadziłem już 4 raz grożono mi policją. Mam 32 lata i mieszkałem w swoim życiu w Lublinie, Warszawie i Białymstoku i Wrocławiu, Polsce wschodniej, centralne i zachodniej, a mimo to tylko na tym osiedlu spotykam się z bardzo dziwną postawą sąsiadów. Sąsiedzi wybaczcie, ale w trakcie całego roku są chwile kiedy każdy z nas obchodzi urodziny, imieniny, inne święta, odwiedza go rodzina, której nie widział od pół roku, robi parapetówkę itp. Jestem osobą otwartą i radosną, cieszę się na te chwile, zapraszam znajomych i rodzinę, pijemy przy tym alkohol i głośno rozmawiamy. Zapewne jak większość z Was. Nie wyobrażam sobie robić tego inaczej. Staram się zaczynać te imprezy wcześnie i kończyć w okolicy 24:00. W ciągu tych trzech lat w moim domu odbyło się może 6-7 takich spotkań. Nigdy jednak nie robimy dyskoteki, nie puszczamy głośno muzyki. Wczoraj, świętując narodziny mojej córki po raz kolejny pod drzwiami znalazłem kartkę - groźbę.
Podsumowując, jestem normalnym, przeciętnym Polakiem, cieszę się w wesołe dla mnie dni, smucę w te dużo mniej wesołe, zapewne jak my wszyscy. Na co dzień ciężko pracuję, by zapewnić mojej rodzinie jako takie życie. Nie jestem studentem, ale lubię cieszyć się i świętować w gronie znajomych. Jeśli komuś nie podoba się sposób w jaki świętuję lub czuje się tym dotknięty, to zapraszam na herbatę i rozmowę. Wymieńmy się numerami telefonów, dogadajmy się zwyczajnie jak dorośli ludzie. Znajdźmy jakieś rozwiązanie, jakiś kompromis. Jeśli ktoś kolejny raz odczuje dyskomfort z powodu zbyt głośnych rozmów w moim domu niech np. wyśle mi smsa z taką informacją, zastosuję się do niej. Zwyczajnie proszę byśmy się nie straszyli policją, bo to do porozumienia nas nigdy nie doprowadzi. Możecie mnie teraz linczować za to jak żyje, ale jeszcze raz podkreślam, nie uważam bym zachowywał się źle, a już na pewno nie zasługuję na interwencję policji w moim domu. Proszę zatem o nie porównywanie mnie do studentów, gdyż dawno już mam za sobą te czasy.
W moim przekonaniu nie prowadzę nader dokuczliwego, dla moich sąsiadów, życia. Na co dzień staram się być miły, pomocny, każdemu pierwszy mówię „dzień dobry”. Dlaczego o tym wspominam? Gdyż od kiedy się tu wprowadziłem już 4 raz grożono mi policją. Mam 32 lata i mieszkałem w swoim życiu w Lublinie, Warszawie i Białymstoku i Wrocławiu, Polsce wschodniej, centralne i zachodniej, a mimo to tylko na tym osiedlu spotykam się z bardzo dziwną postawą sąsiadów. Sąsiedzi wybaczcie, ale w trakcie całego roku są chwile kiedy każdy z nas obchodzi urodziny, imieniny, inne święta, odwiedza go rodzina, której nie widział od pół roku, robi parapetówkę itp. Jestem osobą otwartą i radosną, cieszę się na te chwile, zapraszam znajomych i rodzinę, pijemy przy tym alkohol i głośno rozmawiamy. Zapewne jak większość z Was. Nie wyobrażam sobie robić tego inaczej. Staram się zaczynać te imprezy wcześnie i kończyć w okolicy 24:00. W ciągu tych trzech lat w moim domu odbyło się może 6-7 takich spotkań. Nigdy jednak nie robimy dyskoteki, nie puszczamy głośno muzyki. Wczoraj, świętując narodziny mojej córki po raz kolejny pod drzwiami znalazłem kartkę - groźbę.
Podsumowując, jestem normalnym, przeciętnym Polakiem, cieszę się w wesołe dla mnie dni, smucę w te dużo mniej wesołe, zapewne jak my wszyscy. Na co dzień ciężko pracuję, by zapewnić mojej rodzinie jako takie życie. Nie jestem studentem, ale lubię cieszyć się i świętować w gronie znajomych. Jeśli komuś nie podoba się sposób w jaki świętuję lub czuje się tym dotknięty, to zapraszam na herbatę i rozmowę. Wymieńmy się numerami telefonów, dogadajmy się zwyczajnie jak dorośli ludzie. Znajdźmy jakieś rozwiązanie, jakiś kompromis. Jeśli ktoś kolejny raz odczuje dyskomfort z powodu zbyt głośnych rozmów w moim domu niech np. wyśle mi smsa z taką informacją, zastosuję się do niej. Zwyczajnie proszę byśmy się nie straszyli policją, bo to do porozumienia nas nigdy nie doprowadzi. Możecie mnie teraz linczować za to jak żyje, ale jeszcze raz podkreślam, nie uważam bym zachowywał się źle, a już na pewno nie zasługuję na interwencję policji w moim domu. Proszę zatem o nie porównywanie mnie do studentów, gdyż dawno już mam za sobą te czasy.