[Blok 58] Uciążliwa sąsiadka w Atanerze
: 21 cze 2013, o 16:40
Mam spory problem..
Być może słyszeliście kiedyś dobywające się z Atanera nad klatką 58A dźwięki tych samych piosenek Ani Wyszkoni, muzyki klasycznej, Michela Telo czy Weekendu (niezła mieszanka). Być może słyszeliście te piosenki, powtarzające się w kółko przez kilka godzin. Otóż, jest to fakt nieco irytujący, lecz nie jest to najgorsze przewinienie sąsiadki mieszkającej nade mną z dwoma małymi psami.
Prawdziwy problem pojawia się, kiedy owa sąsiadka wypuszcza psy na balkon, a one regularnie zasikują mi balkon. Jestem w stanie tylko się domyślać, że psy nie są po prostu wystarczająco często wyprowadzane. Po którymś już z kolei takim incydencie, zmuszony byłem stworzyć prowizoryczną osłonę na swoim balkonie, zniesmaczony kolejnym sprzątaniem moczu z posadzki i barierek na balkonie.
Żaden z sąsiadów nade mną, oprócz niej, nie posiada psów. Próba rozwiązania sprawy "kulturalnie" nie przynosi żadnego efektu. Sąsiadka nie przyznaje się do winy. Psy są, według niej perfekcyjnie wychowane i niczego takiego by nie zrobiły. Przy każdej próbie kontaktu przeklina i wykazuje totalny brak poczucia sąsiedzkiej odpowiedzialności. Pierwsza skarga do administracji nie przyniosła żadnego rezultatu, teraz czekam na rozpatrzenie drugiej..
Chętnie przeczytam Wasze uwagi i rady w tej sprawie
Być może słyszeliście kiedyś dobywające się z Atanera nad klatką 58A dźwięki tych samych piosenek Ani Wyszkoni, muzyki klasycznej, Michela Telo czy Weekendu (niezła mieszanka). Być może słyszeliście te piosenki, powtarzające się w kółko przez kilka godzin. Otóż, jest to fakt nieco irytujący, lecz nie jest to najgorsze przewinienie sąsiadki mieszkającej nade mną z dwoma małymi psami.
Prawdziwy problem pojawia się, kiedy owa sąsiadka wypuszcza psy na balkon, a one regularnie zasikują mi balkon. Jestem w stanie tylko się domyślać, że psy nie są po prostu wystarczająco często wyprowadzane. Po którymś już z kolei takim incydencie, zmuszony byłem stworzyć prowizoryczną osłonę na swoim balkonie, zniesmaczony kolejnym sprzątaniem moczu z posadzki i barierek na balkonie.
Żaden z sąsiadów nade mną, oprócz niej, nie posiada psów. Próba rozwiązania sprawy "kulturalnie" nie przynosi żadnego efektu. Sąsiadka nie przyznaje się do winy. Psy są, według niej perfekcyjnie wychowane i niczego takiego by nie zrobiły. Przy każdej próbie kontaktu przeklina i wykazuje totalny brak poczucia sąsiedzkiej odpowiedzialności. Pierwsza skarga do administracji nie przyniosła żadnego rezultatu, teraz czekam na rozpatrzenie drugiej..
Chętnie przeczytam Wasze uwagi i rady w tej sprawie