Strona 1 z 1

Trzech pajaców od rzekomych napraw sprzętu AGD.

: 31 gru 2017, o 17:41
autor: krzychxx1980
Zepsuła się pralka, lodówka lub zmywarka? Wezwałeś fachowca, a ten przyjechał na chwilę tylko skasować za dojazd i orzekł, że naprawa nie ma sensu? Pradopodobnie trafiłeś na jednego z trzech poznańskich naciągaczy, którzy podszywają się pod serwisantów AGD. Działają na terenie nie tylko Poznania, ale i szerokich okolic.

Osoby te niczego nie naprawiają. Nie mają kwalifikacji ani żadnych umiejętności. Zazwyczaj tylko wyłudzają kase za dojazd. Czasami, gdy usterka jest banalna to może i naprawią, ale rachunek będzie wysoki. Potrafią celowo zepsuć sprzęt i wmówić, że to nie ich wina, i że trzeba kupić nowy.

Działają w sposób bardzo wyrachowany:

- Nie potrafią i nic nie naprawiają. Kasują wyłącznie za dojazd i szybką diagnozję "zepsuło się, trzeba kupić nowy sprzęt". Często ściemiają i udają fachowców, ale diagnoza jest zawsze ta sama.

- "Obsrali" całe miasto w różnych poratalach ogłoszeniowych swoimi nieistniejącymi punktami rzekomych serwisów sprzętu. Wszystkie pozytywne i neutralne opinie o tych punktach (w różnych serwisach) są fałszywe. Maja po kilkanaście numerów telefonów. Bez przerwy dodają nowe, rzekome punkty napraw (plus pozytywne opinie o sobie), strony www i nowe numery telefonów. Poniżej znajduje się lista, stanowiąca wycinek ich internetowego marketingu.

- Dokonują selekcji klientów w rozmowie telefonicznej. Gdy dzwoni osoba starsza bardzo chętnie przyjadą. Gdy dzwoni osoba młoda potrafią zniechęcić, udać pijanego, czy rozmawiać w sposób niekompetentny. Wszystko po to by zniechęcić taką osobę do wizyty. Ich "target" to wyłącznie ludzie starzy, naiwni.

- Wizyta zawsze konieczna. Bez względu na wszystko. Żadnej porady przez telefon i żadnej dyskusji! "Serwisat" musi przyjechać. "Łooo Pani, to może być wszystko, ja muszę przyjechać, ale 80zł proszę przygotować", nawet gdy przyczyną jest to... że na przykład na osiedlu chwilowo nie ma prądu.

- Jeśli w trakcie wizyty "coś pójdzie źle", np gdy klient jednak decyduje się na naprawę za np 200zł, natychmiast podnoszą koszty takiej naprawy: "ale to może być i 400, albo i 800". Wszystko po to by zniechęcić do naprawy. Liczy się wyłącznie skasowanie pieniądzy za szybką wizytę, a nie naprawa. I jazda do następnego naiwnego.

- Mają bardzo dużo zarejestowanych numerów telefonów pod które dzwonią klienci. Nierzadko po kilkanaście. Dzwoniąc pod każdy z nich zwykle łączymy się z tym samym pajacem. Wszystko po to by sprawić wrażenie, że są to różne punkty serwisu.

- Po wizycie twój numer telefonu trafia na tzw "czarną listę". Nie ma opcji by człowiek, który był przed chwilą u Ciebie odbierze telefon. Nierzadko zdarzają się sytuację, gdy klient chce przemyśleć "ofertę naprawy" lub dopytać i oddzwania do serwisanta po wizycie. Zapomnij. On nic nie naprawia, skasował za dozajd, a twój numer jest na liście "nie odbierać". Po co mu kłopoty, przecież on i tak nic nie umie naprawiać. Skasował Cie za wizyte = zarobił.

- W czasie wisyty "diagnozują" na "słuch" i "węch" lub udają, że coś szperają. Zazwyczaj nic nie rozkręcają. Tylko udają, że coś diagnozują. Gdy pociągnąć ich za język to wypowiadają wiele technicznych słów, ale okiem fachowca to zwyczajny bełkot.

- Cechą charakterystyczną jest to, że w tracie rzekomego, 5-minutowego sprawdzania sprzętu odbiorą po kilka kolejnych telefonów od następnych naiwniaków i umówią się na wizytę... a następnie, oczywiście wydadzą werdykt odnośnie twojego sprzętu: "się zepsuł, trzeba kupić nowy, 80zł proszę".

- Sami zarabiają nieźle. Zwykle do 1500zł... dziennie, bez podatku. W większości na emerytach... nic nierobiąc.

- Ich rzekome punkty napraw mają bardzo szeroki zares czynności, np do 20:00, czy 22:00 również w swięta i niedziele.

Rozmawiałem z wieloma prawdziwymi serwisami nt. naciągaczy w Poznaniu i okolic. Wszyscy oni potwierdzają, że w mieście grasuje banda pajaców, których celem jest wyłącznie skasowanie dziadka/babci za wizytę i orzeczenie, "że sprzęt się zepsół, bo teraz to tylko szajs produkują, i że trzeba kupić nowy", a nierzadko jest to nieprawdą. 2-5 minutowa wizyta i 50-100 zł z emerytury mniej. Prawdziwi serwisanci na codzień stykają się z klientami, u których wcześniej pajacował jeden z tych naciągaczy. Są też i pechowcy, którzy natknęli się na kilku z nich...

Był u Ciebie? Dałeś się naciągnąć? Co zrobić?
Przede wszystkim należy powiadomić policję i zgłosić sprawę o oszustwo. Policja zapewne będzie chciała Cie zniechęcić do przyjęcia zgłoszenia. Należy się upierać, oraz podać rzeczywiste okoliczności co do wizyty i nieprawidłowej dizgnozy (uprzednio należy wezwać prawdziwego fachowca, który potwierdzi, że poprzedni pajac się mylił). Bez względu na powyższe, wizytę należy zgłosić do Urzędu Skarbowego w formie donosu, jeśli nie otrzymaliście paragu/faktury za (rzekomą) usługę. Donos do US jest społecznie potępiany, ale w tym szczególnym przypadku, w którym to pajace naciągnęli przez lata bardzo wiele ludzi jest czymś wręcz obowiązkowym!

Proszę o możliwie najszersze rozpropagowanie tej informacji (kopiowanie na osiedlowych forach, potralach społecznościowych, itp) oraz wystawianie negatywnych opinii co do ich niezliczonych i nieistniejących punktów napraw (mapy googla, facebóki, itp). Poniżej znajduje się lista firm tych panów, oraz lista stron www, telefonów (niektóre, bo pojawiają się nowe), która to pomoże ułatwić identyfikacje. Wrzuciłem też odnośniki do innych prawdziwych opini o tych pajacach. A dla zdesperowanych prawdziwe punkty ich rzekomych napraw, jakby ktoś chciał się złosić po zwrot pieniędzy za nieuczciwie wykonaną usługę.


Lista trzech pajaców:

(usunięto treści niezgodne z regulaminem, naruszające dobra osobiste)