Sąsiedzi "normalni inaczej"

Tematy, które mogą zainteresować wszystkich mieszkańców osiedla
Awatar użytkownika
VooR
Posty: 147
Rejestracja: 29 gru 2011, o 20:27
Nr bloku: 41

Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: VooR » 14 lut 2012, o 11:15

Temat i post może nieco sarkastyczne, ale problem jak najbardziej poważny. Prawdopodobnie niektórzy mieszkańcy bloku 41 będą kojarzyć sprawę.

Otóż w naszym bloku mieszka sobie pewna parka. Parka ma ciekawe hobby. W weekend (prawdopodobnie po spożyciu napojów wyskokowych) w godzinach późnonocnych (od 12.00-1.00 do czasem 4.00) lubi urządzać sobie awantury. Podczas nich słychać krzyk pani jakby ją ktoś dosłownie ze skóry obdzierał (nie przesadzam, nie słyszałem czegoś takiego nigdy wcześniej), a treści (jeśli da się je wyłapać w ogóle) są przeważnie mocno wulgarne i obraźliwe, pana nie słychać, ale często słychać za to trzask tłuczonych naczyń i/lub rzucanie meblami i innymi sprzętami.

Hobby nie jest sporadyczne, tylko regularne, mniej więcej jakoś raz na dwa tygodnie przynajmniej jeden występ. Po pierwszym stwierdziłem, że chyba mi się przyśniło. Po drugim byłem poważnie zaniepokojony. Po trzecim stwierdziłem, że nie są normalni. Przy każdym następnym mam nadzieję, że dojdzie do trwałego uszczerbku na czyimś zdrowiu i w końcu "teatr" się skończy. Czemu teatr? Bo im to chyba sprawia przyjemność - nie dość, że dają występy o takiej godzinie, że jak w nocy ktoś kichnie w mieszkaniu obok/nad/pod, to można mu krzyknąć "na zdrowie!" - bo takie mamy super ściany i wie o tym każdy, kto mieszka tu dłużej niż tydzień, a poza tym w sezonie letnim nie mają problemów z występami w amfiteatrze, czyt. otwarte okna i wydzieranie się na balkonie.

Drogie Bravo, tfu, Drodzy Forumowicze - macie jakieś pomysły na reakcję? Z moich doświadczeń wynika też, że po 22.00 na SM nie ma po co dzwonić (nie mają patroli na Piątkowie między 22 a 6), a Policja owszem nie ignoruje zgłoszenia, ale przeważnie pojawia się w czasie 45-90 minut od zgłoszenia, kiedy przeważnie jest już po temacie (jeśli nie usłyszą zakłócania ciszy nocnej, nie mają prawa interweniować). Ze sposobów domowo-desperackich - broń jest nielegalna, podkładanie bomb też, a na smarowanie drzwi kupą jestem już za stary. ;) Teoretycznie pozostaje opcja rozmowy z nimi, ale co im powiedzieć? "Ej, sorry, ale trochę przeginacie z tą patologią?" Czy jest szansa, że nie ogarniają tego, że robią coś nie tak?

Najlepsze możliwe rozwiązanie jest takie - Szanowni Państwo czytają forum (albo ktoś im pokaże wpis) i może zrozumieją, że przedstawienia nie są mile widziane w takich porach i o takim natężeniu. Jeśli nie czytają albo nie zrozumieją, to zostaną zapoznani z takimi określeniami jak "mir domowy" czy "cisza nocna" w sposób bolesny finansowo zafundowany przez odpowiednie służby. Przykro mi, że tak musi być, ale każdy z nas ma prawo do spokoju i jeśli ktoś tego nie rozumie, to trzeba go nauczyć w sposób mniej lub bardziej bolesny. Ja z natury jestem spokojny człowiek, ale tylko do momentu, jak moja cierpliwość nie zostaje przekroczona. A tej mam już naprawdę niewiele, bo wyspać się spokojnie ostatnimi czasy graniczy z cudem :/

A poza tym to nie wiem, czy tylko ja mam takie szczęście, że non stop z każdej strony mieszkania praktycznie albo psychopaci, albo szczekające psy, albo studenci napierdalający subwooferami tak, że podłoga się trzęsie, albo inne przygody...(pozdrawiam nową sąsiadkę, która o 2.30 w nocy przybijała gwoździe w ścianach przez 3 dni z rzędu, mam nadzieję, że sobie wyjaśniliśmy temat :) )
"A coward dies a thousand deaths, a Souljah dies but once."

Awatar użytkownika
andy
Posty: 284
Rejestracja: 15 gru 2011, o 14:18
Nr bloku: 41
Kontakt:

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: andy » 14 lut 2012, o 11:58

VooR pisze:Temat i post może nieco sarkastyczne, ale problem jak najbardziej poważny. Prawdopodobnie niektórzy mieszkańcy bloku 41 będą kojarzyć sprawę.
Czyżbyś miał na myśli osobników z klatki B? :)
Przybijanie gwoździ nawet w nocy można jakoś znieść. Gorzej jak ktoś zaczyna wiercić udarem chwilę przed 22.
Jeśli chodzi o sposoby "domowo-desperackie", to może prąd im wyłącz :) To sposób z akademika m.in. na imprezy o 4-tej nad ranem :)

Awatar użytkownika
VooR
Posty: 147
Rejestracja: 29 gru 2011, o 20:27
Nr bloku: 41

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: VooR » 14 lut 2012, o 12:07

Nie, klatka E. Numeru mieszkania (na razie) nie podaję, chociaż dokładnie wiem, które to jest.
Chociaż o gagatkach z klatki B też słyszałem co nie co (znajomi w klatce A mieszkają).

Co do prądu, nie wiem czy im to przeszkodzi, a poza tym musiałbym zobaczyć, czy znam kod serwisowy do domofonu, bo przecież klucza nie dorobię ;)
"A coward dies a thousand deaths, a Souljah dies but once."

Awatar użytkownika
Morticia
Posty: 22
Rejestracja: 25 lut 2012, o 21:14
Nr bloku: 44

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: Morticia » 25 lut 2012, o 22:13

Odkopię nieco temat, bo też mam sąsiadów "normalnych inaczej" i jestem coraz bardziej sfrustrowana bezradnością.

Parka bytująca piętro nade mną wprawdzie nie urządza awantur i rytualnych mordów.
Za to są fanami każdego możliwego rodzaju muzyki oraz własnego śmiechu. Brzmi nieszkodliwie, ale gwarantuję, że 2-3 piosenkowe seanse - mimo, że wychodzące poza ciszę nocną - uskuteczniane regularnie dzień w dzień o 11:00,14:00 oraz 17:00, śmiech i głośne rozmowy natomiast stale między 22:00 a 24:00 po miesiącu od ich wprowadzenia zaczęły mnie doprowadzać do szału!!

Nie mogę się wyspać po powrocie z nocnej zmiany.
Nie mogę pracować podczas dziennego home office.
Nie chcę myśleć co by było, gdybym miała niemowlaka lub starszego rodzica w domu!

Nie jestem typem babiszona, który gdera na klatce schodowej, jaka ta młodzież dzisiaj to niewychowana. Ale chyba za chwilę zacznę być, bo jeśli spędzam dzień we własnym mieszkaniu, to wydaje mi się, że mam prawo albo robić to w ciszy, albo posłuchać takiej płyty, jaką nastawiłam we własnej wieży.

Oczywiście nie jest też tak, że mi to przeszkadza, ale pławię się w problemie siedząc na tyłku. O nie. Złożyłam już kilkakrotnie wizytę tym wspaniałym ludziom, podobnie jak i mój Połówek. Przedwczoraj już nie otworzono nam drzwi. Wczoraj zadzwoniłam do SM za dnia - mogą zainterweniować poza ciszą nocną, ale jest to równoznaczne z założeniem imiennej sprawy w sądzie - pffff.
Jakieś 2 tygodnie temu sięgnęłam po broń, która wydawała mi się ostateczna - telefon do właściciela mieszkania, który odnajmuje lokum parce. Obiecał z nimi pogadać, bo ponoć nie pierwsza się skarżę. Ale widać też został olany. Cóż, będę tak długo wydzwaniać do ich drzwi oraz do właściciela - aż ktoś w końcu podejmie decyzję o konieczności wyprowadzki. Znaczy stanę się wrzodem na tyłku moich wrzodów na tyłku.

P.S. - O ironio, wcześniej mieszkała tam moooocno starsza Pani, której się zmarło, ale zanim jej się zmarło - to myślałam że transmisja mszy w niedzielę rano to najgorsze, co dźwiękowo może mnie, jako mieszkankę spod podłogi, spotkać :D
"A day alone, only that would be death." - Morticia Addams

kmita1956
Posty: 47
Rejestracja: 5 lut 2012, o 17:25
Nr bloku: 37

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: kmita1956 » 28 lut 2012, o 20:00

Morticia pisze:Wczoraj zadzwoniłam do SM za dnia - mogą zainterweniować poza ciszą nocną, ale jest to równoznaczne z założeniem imiennej sprawy w sądzie - pffff.
Jakieś 2 tygodnie temu sięgnęłam po broń, która wydawała mi się ostateczna - telefon do właściciela mieszkania, który odnajmuje lokum parce.
Czy pisząć SM masz na myśli Zarząd ?
Może napisz do Rady Osiedla albo administracji ze skargą. Faktem jest, że prawnie niewiele mogą, gdy sąsiedzi hałasują wciągu dnia, ale mogą także nacisnąć na właściciela, odwołać się do regulaminu, który mówi, że wciągu dnia także nie wolno zakłócać spokoju i takie tam.

Awatar użytkownika
VooR
Posty: 147
Rejestracja: 29 gru 2011, o 20:27
Nr bloku: 41

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: VooR » 28 lut 2012, o 20:44

SM = Straż Miejska (jak mniemam)
"A coward dies a thousand deaths, a Souljah dies but once."

kmita1956
Posty: 47
Rejestracja: 5 lut 2012, o 17:25
Nr bloku: 37

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: kmita1956 » 3 mar 2012, o 16:11

Słuszna uwaga. Nie zajarzyłem. Zauważyłem, że w paru innych miejscach ten skrót dotyczy właśnie Straży Miejskiej.

Bulas
Posty: 1
Rejestracja: 3 mar 2012, o 17:35
Nr bloku: 44

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: Bulas » 3 mar 2012, o 17:58

Morticia pisze:Odkopię nieco temat, bo też mam sąsiadów "normalnych inaczej" i jestem coraz bardziej sfrustrowana bezradnością.

Parka bytująca piętro nade mną wprawdzie nie urządza awantur i rytualnych mordów.
Za to są fanami każdego możliwego rodzaju muzyki oraz własnego śmiechu. Brzmi nieszkodliwie, ale gwarantuję, że 2-3 piosenkowe seanse - mimo, że wychodzące poza ciszę nocną - uskuteczniane regularnie dzień w dzień o 11:00,14:00 oraz 17:00, śmiech i głośne rozmowy natomiast stale między 22:00 a 24:00 po miesiącu od ich wprowadzenia zaczęły mnie doprowadzać do szału!!

Nie mogę się wyspać po powrocie z nocnej zmiany.
Nie mogę pracować podczas dziennego home office.
Nie chcę myśleć co by było, gdybym miała niemowlaka lub starszego rodzica w domu!

Nie jestem typem babiszona, który gdera na klatce schodowej, jaka ta młodzież dzisiaj to niewychowana. Ale chyba za chwilę zacznę być, bo jeśli spędzam dzień we własnym mieszkaniu, to wydaje mi się, że mam prawo albo robić to w ciszy, albo posłuchać takiej płyty, jaką nastawiłam we własnej wieży.

Oczywiście nie jest też tak, że mi to przeszkadza, ale pławię się w problemie siedząc na tyłku. O nie. Złożyłam już kilkakrotnie wizytę tym wspaniałym ludziom, podobnie jak i mój Połówek. Przedwczoraj już nie otworzono nam drzwi. Wczoraj zadzwoniłam do SM za dnia - mogą zainterweniować poza ciszą nocną, ale jest to równoznaczne z założeniem imiennej sprawy w sądzie - pffff.
Jakieś 2 tygodnie temu sięgnęłam po broń, która wydawała mi się ostateczna - telefon do właściciela mieszkania, który odnajmuje lokum parce. Obiecał z nimi pogadać, bo ponoć nie pierwsza się skarżę. Ale widać też został olany. Cóż, będę tak długo wydzwaniać do ich drzwi oraz do właściciela - aż ktoś w końcu podejmie decyzję o konieczności wyprowadzki. Znaczy stanę się wrzodem na tyłku moich wrzodów na tyłku.

P.S. - O ironio, wcześniej mieszkała tam moooocno starsza Pani, której się zmarło, ale zanim jej się zmarło - to myślałam że transmisja mszy w niedzielę rano to najgorsze, co dźwiękowo może mnie, jako mieszkankę spod podłogi, spotkać :D

Witam serdecznie. Przykro mi, że tak wygląda mój pierwszy post na forum, ale wrzucam go tutaj zamiast wysłać priv-em, ponieważ każda sprawa powinna być przedstawiona przez obie strony.

Pragnę wyjaśnić kilka kwestii, otóż:
1. Podobnie jak Pani, oprócz dziennego studiowania pracuje na nocną zmianę i długo śpię więc ciężko powiedzieć, że budzę Panią ze snu po pracy głośną muzyką.
2. Dzień w dzień to chyba niesie się echo po Waszym mieszkaniu, ponieważ w godzinach wymienionych rzadko jesteśmy w domu.
3. Nie słyszałem od nikogo innego opinii negatywnych - pewnie nikt nie jest tak skrajnie przewrażliwiony i potrafi zrozumieć, że jak przyjdą 2-3 osoby w odwiedziny (ekstremalnie rzadko) to nawet zwykła rozmowa powoduje wyższy poziom "hałasu"
4. Jeśli rozmowy dwojga osób w mieszkaniu są zbyt głośne to polecam szukać przyczyn problemu w innym miejscu niż w nas, gdyż ja też często słyszę innych lokatorów, nawet słuchających głośno muzyki, ale nie wyżalam się obcym ludziom opowiadając im wyolbrzymione historie.
5. Nie otwieram drzwi ludziom, którzy napierdzielają dzwonkiem po nocy jak jakieś niekulturalne zwierzęta hodowlane.
7. Jakim trzeba być hipokrytom, żeby wyrzucać zmarłej starszej kobiecie, że ogląda mszę w telewizji raz w tygodniu! głośniej.
8. Proponuje zastanowić się, kto z kim ma problem.
Daleki jestem od działania sobie na złość, ale gwarantuje, że potrafię być równie wytrwały jak to Pani wypisuje o sobie na forum.
P.S. Na wrzody podobno stosuje się kurkume.

Awatar użytkownika
Morticia
Posty: 22
Rejestracja: 25 lut 2012, o 21:14
Nr bloku: 44

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: Morticia » 3 mar 2012, o 21:45

Pragnę wyjaśnić kilka kwestii, otóż:
1. Podobnie jak Pani, oprócz dziennego studiowania pracuje na nocną zmianę i długo śpię więc ciężko powiedzieć, że budzę Panią ze snu po pracy głośną muzyką.
Ciężko powiedzieć? A jednak, nie wymyślam problemów z powietrza, gdy ich nie ma. Zapraszam na prezentację kolekcji stoperów do uszu, którą trzymam pod poduszką. Jakoś wcześniej nigdy nie musiałam ich używać ani podejść do innego mieszkania po prośbie.
2. Dzień w dzień to chyba niesie się echo po Waszym mieszkaniu, ponieważ w godzinach wymienionych rzadko jesteśmy w domu.
Ok, zwracam honor. Co 2 dzień.
3. Nie słyszałem od nikogo innego opinii negatywnych - pewnie nikt nie jest tak skrajnie przewrażliwiony i potrafi zrozumieć, że jak przyjdą 2-3 osoby w odwiedziny (ekstremalnie rzadko) to nawet zwykła rozmowa powoduje wyższy poziom "hałasu"
Pewnie NIKT INNY nie mieszka pod Waszą podłogą, czyli tam, gdzie hałasy niosą się najbardziej. That's the secret. A że właściciel najpierw twierdził, że była inna skarga, a teraz być może zmienił zdanie, to nie moja wina.
4. Jeśli rozmowy dwojga osób w mieszkaniu są zbyt głośne to polecam szukać przyczyn problemu w innym miejscu niż w nas, gdyż ja też często słyszę innych lokatorów, nawet słuchających głośno muzyki, ale nie wyżalam się obcym ludziom opowiadając im wyolbrzymione historie.

Te kilka wizyt kiedy muza dudniła i udało się mi tudzież narzeczonemu dodzwonić do drzwi i po prośbie muzyka została ściszona - też pewnie wymyśliłam?
5. Nie otwieram drzwi ludziom, którzy napierdzielają dzwonkiem po nocy jak jakieś niekulturalne zwierzęta hodowlane.
NAPIERDZIELANIE DZWONKIEM PO NOCY JAK ZWIERZĘTA?! Gdybyśmy w spokoju mogli pójść spać w tejże nocy nie byłoby potrzeby używania czyjegokolwiek dzwonka. Proszę wierzyć, że skoro cenię sobie wypoczynek, to nie fatygowałabym się z kanapy po 22-giej z nudów lub z wyimaginowanym problemem! Także faktycznie, warto się zastanowić, kto i czym napierdziela...
7. Jakim trzeba być hipokrytom, żeby wyrzucać zmarłej starszej kobiecie, że ogląda mszę w telewizji raz w tygodniu! głośniej.
Och, tak, a buźki sygnalizującej żart to wcale na końcu zdania nie umieściłam.
Daleki jestem od działania sobie na złość, ale gwarantuje, że potrafię być równie wytrwały jak to Pani wypisuje o sobie na forum.
I co, wysmarujemy sobie drzwi gów*em, jak to ktoś wyżej napisał? Naprawdę można by było takie sprawy omówić i sobie wyjaśnić, problem w tym, że skoro jedna strona udaje, że jej nie ma w domu, kiedy druga przychodzi pogadać, no to z czym do ludzi, z pretensjami, że opisuję problem na forum w stosownym wątku? Heh.

Clue mojego postu: Jasne, że to przybiera żałosny obrót. Ale skoro już tutaj mogę liczyć, że mój komunikat zostanie odebrany, w przeciwieństwie do sytuacji kiedy w piżamie sterczę na schodach, to proponuję jeszcze raz ludzkie rozwiązanie.
Face to face, może w umówionym terminie nastawicie muzykę tak jak zazwyczaj lubicie i przyjdziecie do nas, na dół, na własne uszy się przekonać, że w zestawie z częstotliwością tych seansów można po prostu odjechać. To się tyczy muzyki. A co do wieczornych śmiechów i dyskusji - wystarczy po prostu 2 tony niżej.
Chyba, że i bez wizyty na odsłuchu u nas spróbujecie zniżyć decybele, co zagwarantuje z kolei Wam spokój od naszych "nadpobudliwych" reakcji - wtedy i wilk będzie syty i owca cała. Odrobina dobrej woli i na prawdę życie staje się łatwiejsze dla wszystkich. Słusznie padło - każda sprawa ma dwie strony. Prawda zazwyczaj leży po środku.


Przecież ja też zapraszam czasem gości, muzyki słucham codziennie! Normalne. Tylko po prostu staram się nie dzielić tym z całym pionem. Wiadoma rzecz, że grubość ścian w tym budownictwie można przyrównać do kartonu ;] A mam wrażenie, że piętro wyżej się o tym albo nie pamięta, albo ma w poważaniu.

Oczywiście jeśli mój opis problemu oraz propozycja/prośba jego rozwiązania nadal wydaje się absurdalna, pozostanie tak jak jest - również proszę o taką informację.
"A day alone, only that would be death." - Morticia Addams

Imma
Posty: 29
Rejestracja: 4 sty 2012, o 22:17
Nr bloku: 41

Re: Sąsiedzi "normalni inaczej"

Post autor: Imma » 6 mar 2012, o 22:41

Witam serdecznie!
Niestety wiem o jakich spektaklach nocnych w klatce 41 e jest mowa..Obawiam się Voor, że jak słusznie zauważyłeś słowa „nocny mir” nic owej parze nie powiedzą .To chyba zbyt trudne słowa. Nie sądzę też, że „ogarniają , że robią coś nie tak” i że ich to w ogóle obchodzi...Poza tym mam odczucie, że są nieobliczalni - to mnie trochę martwi.Myślę o ogólnym bezpieczeństwie mieszkańców bloku.No może przesadzam,ale ten patologiczny wrzask jest dość wymowny.
Po wizytach w naszym bloku policji i kuratora sądowego w poszukiwaniu owej krzyczącej pani obawiam się, że trudno do nich przemówić rozsądnymi argumentami… Nie wydaję mi się też, żeby przejmowali się np. policją –chyba są przyzwyczajeni.
Tylko liczę na to, ze wynajmują to mieszkanie i że się wkrótce wyprowadzą.., Choć aż strach pomyśleć, kto się po nich może wprowadzić.!!Bo przecież zawsze może być jeszcze gorzej..- niestety taką mam refleksję ostatnio: po "źle" następuje "gorzej "...
A tak na marginesie to w temacie akustyczności Deweloper wykazał się wielkim „profesjonalizmem”, albo inaczej rzecz nazywając: oszczędnością. Rozumiem, że to blok, ale jestem przekonana , że tzw „normy” nie sa tu spełnione, choć trudno to wykazać.

ODPOWIEDZ